poniedziałek, 6 lipca 2015

zapraszam?

blog na opowiadanie już gotowy, odliczanie czas zacząć, ale moment w którym 
zacznę zależy tylko i wyłącznie od was, tak własnie powierzam tą 
decyzję w wasze dłonie, zaskoczeni?

oficjalnie, pierwszy rozdział pod tytułem "tough luck" opowiadania 
o nazwie "blood everywhere" powinien pojawić się TUTAJ dokładnie 
za dwa tygodnie, czyli w poniedziałek 20 lipca. 

ale.. jeśli będziecie zainteresowani, a już coś tam się w zakładkach 
znajduje, dajcie znać, albo w zapytaniach na tamtym blogu, albo tutaj 
i skuszę się dodać go tydzień wcześniej. 

tematyki zdradzać nie będę, ale wiele.. jak nie za wiele zdradzą 
wam właśnie te zakładki dzięki którym chciałam wam choć trochę 
rozjaśnić sytuację.. tak czy inaczej, sprawdźcie
i dajcie znać, czekam z niecierpliwiona na wasze reakcje.

blood everywhere - 20.07.2015

sobota, 20 czerwca 2015

to ważne. 
czy ktoś jeszcze o mnie pamięta?
czy ktoś jeszcze byłby zainteresowany?
małym powrotem..
małym dużym powrotem bez wysadu
bo wszystko jest już napisane.
dajcie znać czy tu jesteście.

piątek, 26 października 2012

Francja, 11.11.1918 - Prologue.



I have no strength with which to speak
When you sit me down and see I'm weak.


Życie po wojnie nie dla wszystkich jest początkiem nowego "życia". Wbrew temu co mówili ludzie, nie skończyła się ona bowiem wraz z wycofaniem ostatnich wojsk z francuskich terenów. W sercach niektórych żołnierzy trwać będzie jeszcze przez długi czas, odbijając się coraz głośniej z każdym kolejnym uderzeniem zniszczonego od przeżyć serca.
Jednym z nich był on: siedzący przy drewnianej ławie, nie zwracający uwagi na bawiący się tłum, młody chłopak. Ślepym wzrokiem wpatrujący się w przestrzeń, zdawał się nie zauważyć końca wojny. W głębi duszy wciąż bowiem rozgrywało się piekło. Cierpiał, jednak jak prawdziwy mężczyzna nie płakał. Nie potrafił, rozczulać się nad swoim życiem. Nienawidził mówić o sobie. Honor to jedyna wartość którą zamierzał się kierować. Honor to jedyna wartość jaka mu pozostała.. 
Wojna, o dziwo już za dzieciaka była jednym z jego marzeń, więc siedemnastolatek pchnięty ambicjami wraz z kilkoma szkolnymi przyjaciółmi wyruszył do walki, bez zastanowienia. Kilka dni później żałował swojej decyzji wpatrując się w starszego brata z którego wraz z krwią powoli ulatywało życie. Nie było już szans na ratunek, nic nie mógł zrobić mimo szczerych chęci. Minęły trzy lata a on wciąż przed oczami ma jego blady uśmiech i prośbę aby ucałował rodziców.. 
Gdy wrócił do domu ojca nie było. Kolejna ofiara krwawej wojny i matka, która wpadła w głęboką depresję nie mogąc poradzić sobie z natłokiem informacji. Nikt nie utrzymałby się zdrowych zmysłów otrzymując w ciągu tak krótkiego czasu dwa nekrologi. Był już jedynym który został przy jej boku. Louis William Tomlinson był w grupie tych którzy przeżyli i o dziwo nie napawało go to dumą. Lecz, nie tylko jego..

Wśród wirującego tłumu zauważyć się dało osiemnastoletniego mężczyznę bawiącego się z siostrzenicą. Rozmawiając z jej ojcem obiecał, że jeśli cokolwiek podczas wojny stałoby się nie po jego myśli, włos z głowy małemu aniołkowi nie spadnie póki właśnie on będzie tuż obok niej. Więcej się nie zobaczyli, a to była ostatnia rzecz jakiej sobie życzył więc mimo tego, że młodocianemu bohaterowi serce rozrywało się przy każdym uśmiechu jak skrawek taniego papieru musiał grać. Grać, by śmiejąca się blondynka myślała, że wszystko jest w porządku. Przecież wszystko ma być już w porządku. 
Na wojnę pojechał jako jedyny z najbliższej rodziny. Młodsza siostra musiała opiekować się niepełnosprawnym ojcem, który mimo braku siły i możliwości sam próbował wyrwać się na ochotnika. Harry Edward Styles wykazując się honorem nie mógł na to pozwolić. Zebrał swoje rzeczy i ze strachem kłębiącym się w jego błękitnych jak poranne niebo tęczówkach wyruszył nie pozwalając sobie na chwilę niepewności. Młody, dzielny jednak z zagubiony trafił na oddział wraz z sześć lat starszym szwagrem który rok wcześniej porwał jego starszą siostrę i wyjechał na zachód planując dla nich lepsze życie. 
Wojna zniszczyła te plany i tuż po śmierci męża, dwudziestodwuletnia Gemma wróciła do rodzinnych stron trafiając na pogrzeb ojca. Mimo pragnienia wolności nie dotrwał do tryumfu, a na Harry'ego spadły obowiązki, które dość szybko zaczęły go przerastać, jednak nie ma prawa tego okazywać słabości. Powinien być dumny, że z workiem szczęścia udało mu się dożyć końca. Więc dlaczego nie jest tego pewien? Dlaczego tańcząc z siostrzenicą jedyne o czym myśli to fakt, że powinien być tu jej ojciec? Że gdyby tylko mógł oddałby swoje życie by go ratować? 

Ostatnim młodocianym żołnierzem któremu udało się wrócić w rodzinne progi był śmiejący się blondyn grający na gitarze przy scenie, nieco rozwalającej się, drewnianej, jedynej na jaką było stać powoli staczającą się wioskę. Po wojnie nie ma tu już prawie nic, prócz atmosfery. Jednak i za jego uśmiechem kryje się historia której nie lubi opowiadać. No właśnie, jakim cudem delikatny trochę naiwny młodzieniec miałby przeżyć? Tylko on zna odpowiedź, którą tylko niektórym powierzył. Więc tylko nieliczni wiedzą co znaczy schować się za przyjacielem, jednak tylko on poczuł wyrzuty sumienia gdy widział padającego na twarz chłopaka. 
Z Liam'em przyjaźnili się od dziecka, byli prawie jak rodzina więc gdy jeden z nich postanowił walczyć o kraj drugi bez zastanowienia wyruszył za nim. Chcieli oddać za siebie życie. Niallowi Jamesowi Horanowi przydała się ta obietnica. Jednak czy widok krzyczącego przyjaciela, który ostatkami sił zakrywa cię swoim ciałem jest upragnionym końcem wojny? 
Jeszcze dwa tygodnie temu razem przewidywali koniec walki. Powoli cieszyli się, że właśnie im udało się ujść z życiem. Czas miał dla nich inne plany. Liam był zbyt honorowy by pozwolić na śmierć kogoś bliskiego. W ostatnich dniach oddał wszystko co mógł, dosłownie wszystko. 
Gdy niewielki blondyn zawitał w progu domu przy stole siedziały same kobiety, zapłakane i trzęsące się ze strachu. Czyżby tylko on miał wrócić? Po chwili tuż za nim pojawił się ojciec rodziny co i tak nie mogło poprawić chłopakowi samopoczucia. Czy wyrzuty sumienia kiedykolwiek dadzą o sobie zapomnieć? Czy byłby zdolny oddać swoje życie by postąpić tak jak jego bratnia dusza?

Jednak nie tylko mężczyźni z trudem przeszli przez całą wojnę. Wśród wielu osób które z pewnością tego nie zapomną znalazło się miejsce dla młodej Jeanne Vergara, która przez ostatnie dwa lata dzień w dzień dzielnie zmagała się ze śmiercią coraz młodszych osób teraz siedzi spokojnie na swoim łóżku wpatrując się w otaczający ją niepokój. Rodzice byli zbyt dobrze sytuowani aby cokolwiek stało się ich majątkowi. W końcu tylko to liczyło się w ich życiu. 
Jeanne w przeciwieństwie do rówieśników już od dziecka wiedziała kim chce być, dlatego gdy dowiedziała się o otwartym w pobliżu jej rodzinnego miasta szpitalu mimo ledwo skończonego szesnastego roku życia udała się z zakasanymi rękawami by pomóc potrzebującym. Przecież walczyli o jej kraj, a to jedyny sposób w jaki mogłaby mu się odwdzięczyć. Pokazać, że ona też stara się dać coś od siebie, jednak z pewnością nikt w tak młodym wieku nie powinien widzieć swoich drobnych i delikatnych dłoni umorusanych krwią zmieszaną z unoszącym się w powietrzu brudem. Mimo to nie mogła pozwolić sobie na słabość, musiała walczyć. 
W końcu nie wytrzymała. Dwa miesiące przed skończeniem wojny wyszła do domu i nie wróciła do szpitala. Widok umierających dzieci których rany były tylko "skutkiem ubocznym" nie dawały jej spokoju. Wciąż gdy zamyka oczy słyszy ich łkanie i drżący głos. Byli sami, bezbronni, pozbawieni rodziców. Kto wie gdzie byli ich opiekunowie, co się z nimi stało i czy właśnie ona nie badała ich ojców czy matek po czym przyglądała się ich śmiercią?  Ludzie w takich sytuacjach pokazują jak bardzo są krusi. Płaczą, modlą się.. Oczywiście, znalazło się kilku młodzieńców którzy mimo poważnych obrażeń próbowali zgrywać ciągłych bohaterów wyrywając się do walki. Ona nie miała siły już walczyć, ani udawać. Teraz jest zwykłą osiemnastolatką z niezwykłymi wspomnieniami których tak chętnie by się pozbyła. 


Dwudziestolatek, płacący za ambicje. 
Osiemnastolatek, żyjący obietnicą.
Dziewiętnastolatek, ogarnięty sumieniem.
Osiemnastolatka, dzielniejsza niż inne.
Prawdziwa walka - walka ze wspomnieniami dopiero się zaczyna.. 


Mam herbatę, koc, laptopa.
Czuję, że ta historia może się udać..
Pod warunkiem, że ktoś będzie ją czytał?
Będzie jeszcze jedna bohaterka, wkrótce.
Jestem zaciekawiona waszą opinią.